czwartek, 26 marca 2015
Polecam!!!
Nowy blog!!! Jest świetny :D Czytajcie i komentujcie :) http://historia-pewnych-oczu.blogspot.com/
środa, 4 marca 2015
Rozdział 5.
Drogi pamiętniku.
Nie wiem czy dobrze postępuję
chcąc zmienić tak wiele rzeczy. Nie jestem pewna, jakie będą tego konsekwencje.
Ponieważ muszą być, prawda? Nie ma niczego za darmo. W jakiś sposób będę
musiała za to zapłacić. Tylko, w jaki? Na razie staram się o tym nie myśleć,
chcę tylko uratować te niewinne osoby.
Pamiętam jak
„dzisiejszego” dnia pisałam w pamiętniku. Chciałam, aby ten dzień był inny –
lepszy. Chciałam się uśmiechać, a mój uśmiech miał być wiarygodny. Miał mówić
„wszystko gra, dziękuję”, „tak, czuję się o wiele lepiej”. Nie chciałam być już
smutną córeczką, która straciła rodziców. Stwierdziłam, że zacznę od nowa, będę
kimś innym. Sądziłam, że tylko w ten sposób mogę to przetrwać.
Jednak teraz nie chcę
być nikim innym, chcę być sobą. I jestem sobą. Mimo, że dzisiejszy dzień będzie
trudny, ja niczego nie będę udawać. Owszem, na razie wiele rzeczy muszę
ukrywać, ale kiedyś to się skończy. Mam tylko nadzieję, że szybciej niż
później.
Twoja Elena.
Wsadziłam pamiętnik do torby i
podniosłam się z parapetu, na którym siedziałam. Wolnym krokiem podeszłam do
toaletki i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam naprawdę nieźle. Proste włosy,
delikatny makijaż i uśmiech. No właśnie uśmiech. Ostatnio dość często towarzyszył
mojej osobie i mam przeczucie, że będzie jeszcze przez długi czas.
Poprawiłam czerwoną bluzeczkę i
udałam się do kuchni. Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia usłyszałam
głos cioci:
-Tosty. Mogę zrobić tosty- Uśmiechnęłam się
pod nosem.
-Podstawa to kawa, ciociu- Stwierdziłam
patrząc na krzątającą się kobietę.
W tym samym momencie do
pomieszczenia wkroczył zaspany Jeremy. Ubrany w czarną koszulkę i tego samego
koloru bluzę, jakby na potwierdzenie moich słów, zapytał:
-Jest kawa?
-To wasz pierwszy dzień w szkole, a ja się
totalnie nie przygotowałam- Mruknęła Jenna, grzebiąc w torebce. -Pieniądze na
lunch- Dodała podając nam gotówkę.
-Nie potrzebuje- Odpowiedziałam. Miałam jeszcze
dużo czasu, więc spokojnie zdążę zrobić sobie kanapki. Natomiast Jeremy bez
słowa wziął pieniądze.
-Coś jeszcze? Ołówek HB? O czymś
zapomniałam?- Dopytywała się ciocia. Zmierzyliśmy ją wymownym spojrzeniem.
-Masz dzisiaj wielką prezentację?- Zapytałam
po chwili milczenia.
-Mam się spotkać z moim doradcą za…-
Spojrzała na nadgarstek. –Chwilę- Dodała zaskoczona. -Cholera- Szepnęła pod
nosem.
-Idź. Poradzimy sobie- Spojrzałam na nią
pocieszająco.
Jenna uśmiechnęła się wdzięcznie, złapała torbę i wyleciała z domu
trzaskając drzwiami. Spojrzałam zaniepokojona na Jeremy’ego.
-W porządku?- Zapytałam. Był wyjątkowo
milczący.
-Nie zaczynaj- Mruknął pod nosem i opuścił
kuchnie.
Oparłam się rękami o blat.
Martwiłam się. Nie potrafiłam do niego dotrzeć. A on nie przejmował się niczym.
To prawda, odpuściłam mu w wakacje, ale w roku szkolnym nie ma opcji żeby ćpał.
***
Droga do szkoły. Niby zawsze taka
sama, a w towarzystwie pewnych osób potrafi być całkiem urozmaicona. Jechałam
właśnie z Bonnie jej niebieskim samochodzikiem. Tak jak zawsze rozmawiałyśmy o wszystkim,
szczerze, bez owijania w bawełnę.
-Babcia mówi, że jestem medium- Zaśmiała się
mulatka. –Nasi przodkowie pochodzą z Salem, co jest nieco szalone, wiem. Ale
ciągle o tym mówi, może powinna pójść do domu starców. Ale potem zaczęłam
myśleć, przewidziałam Obamę i Heatha Ledgera i nadal uważam, że Floryda się
rozpadnie na małe wyspy wypoczynkowe- Nie miałam pomysłu jak skomentować wywody
Bonnie, zwłaszcza, że były one w pełni prawdziwe, dlatego utkwiłam wzrok w
szybie i udałam zamyślenie. –Elena! Wracaj na ziemię.
-Znowu to zrobiłam, prawda?- Zapytałam. Cóż,
gdy nie chciałam odpowiadać na jakieś pytanie zawsze stosowałam tę metodę.
Przynajmniej miałam więcej czasu na zastanowienie się nad odpowiedzią. –Przepraszam,
Bonnie. Mówiłaś mi, że…
-Że teraz jestem medium- Odpowiedziała z
udawaną dumą.
-Akurat. To przepowiedz coś. Coś dotyczącego
mnie- Podpuściłam ją.
-Widzę…
Nie zdążyła dokończyć, ponieważ coś gwałtownie uderzyło w szybę. Tym
czymś okazał się czarny jak smoła kruk. Przerażone, z piskiem opon
zatrzymałyśmy się.
-Co to było?- Zapytała mulatka. –O mój Boże.
Elena, nic ci nie jest?
-W porządku. Wszystko gra- Odpowiedziałam z
mocno bijącym sercem.
-To był jakiś ptak, czy coś. Pojawił się znikąd-
Tłumaczyła.
-Nie mogę bać się jazdy samochodem do końca
życia- Tak to prawda. Przestraszyłam się. Może nie tak jak wcześniej, ale obawa
wciąż gdzieś we mnie mieszkała. Bonnie uśmiechnęła się pocieszająco.
-Przewiduję, że ten rok będzie odlotowy.
Przewiduję, że smutne i ponure czasy się skończyły. I że będziesz niesamowicie
szczęśliwa- Jeżeli się postaram i wszystko się uda te słowa staną się realne.
Staną się rzeczywistością.
Odjeżdżając zauważyłam jeszcze kruka
siedzącego, jak gdyby nigdy nic na znaku drogowym.
***
Weszłyśmy do szkoły. Bonnie paplała
jak najęta. A ja w niej to uwielbiałam. Była taka beztroska.
-Poważny brak wolnych facetów. Spójrz na
zasłonę prysznicową w Kelly Beach. Wygląda seksownie. Nadal mogę mówić
„ciota”?- Gęba jej się nie zamykała.
-Nie, to już skończone- Teatralnie
westchnęłam.
-Znajdź sobie faceta, że tak się wyrażę.
Pracowity rok- Bonnie utkwiła wzrok w kimś za mną. Automatycznie się odwróciłam.
Jak się okazało stał tam Matt. W tym samym momencie unieśliśmy rękę w geście
powitania.
-Dobrze że wszystko wyjaśniliśmy- Mruknęłam
do Bonnie.
-Nie bądź taka pewna. Jak na mój gust to
oznacza „rzuciłaś mnie, ale jestem zbyt opanowany, żeby to pokazać, lecz
potajemnie słucham największych hitów Air Suplly”.
-Elena!- Niespodziewanie pojawiła się Caroline
i z impetem wpadła w moje ramiona. –Jak się masz? Tak dobrze cię widzieć.
-Wszystko gra- Uśmiechnęłam się. –Dziękuję.
-A ty Bonnie?
-Tak samo- Odparła automatycznie mulatka.
-Zobaczymy się później?- Kolejne pytanie,
gnającej już w przeciwną stronę blondynki.
-Dobra. Pa- Odpowiedziałam równocześnie z
Bonnie.
Zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy w
kierunku sekretariatu. Nagle poczułam dłoń na ramieniu.
-Zaczekaj, kto to?- Zapytała czarownica,
wskazując na wysokiego chłopaka w czarnej skórze stojącego za szklaną ścianą
sekretariatu.
-Nie mam pojęcia- Skłamałam. -Widzę jedynie
plecy.
-Seksowny- Stwierdziła mulatka. Zaśmiałam
się, zwłaszcza, że miałam świadomość, iż Stefan wszystko słyszy. –Czuję, że to
romantyk z Seattle i gra na gitarze- Kolejne parsknięcie śmiechem.
-Naprawdę będziesz bawiła się w medium
dopóki nie trafisz na mieliznę?- Zapytałam rozbawiona.
-Mniej więcej- Odparła pewnie.
-Jeremy, niezły towar, stary- Usłyszałam
odległy głos i zauważyłam brata wchodzącego do męskiej toalety.
-Zaraz wracam- Mruknęłam do Bonnie. Ta tylko
popatrzyła na mnie ze zrozumieniem.
Jak
najszybciej pobiegłam za Jeremy’m. Gwałtownie otworzyłam drzwi. Stał przy
lustrze wlewając sobie jakieś krople do oczu. Szybkim krokiem podeszłam do
brata chwytając do pod brodą.
-Pierwszy dzień w szkole i już się zjarałeś-
Powiedziałam z wyrzutem.
-Wcale nie- Starał się bronić.
-Gdzie to masz? Przy sobie?- Obstawałam przy
swoim.
-Przestań dobra? Musisz wyluzować, w
porządku?
-Wyluzować? Co to ma być? Gadka ćpuna? Koleś
jesteś taki świetny- Stwierdziłam z sarkazmem.
-Przestań! Nic nie mam. Odbiło ci?
-Jeszcze mnie takiej nie widziałeś, Jeremy!
Dałam ci spokój na czas wakacji, ale nie będę dalej patrzeć, jak rujnujesz
sobie życie- Chciał wyjść. Powstrzymałam go. –Nie, nie. Wiesz co? Spoko. Rob
tak dalej. Ale wiedz, że za każdym razem będę ci psuła frajdę, rozumiesz?- Brak
odzewu. Cisza, wypełniła całe pomieszczenie. Spojrzałam w oczy brata. –Jeremy,
wiem, kim jesteś. Teraz nie jesteś sobą. Więc przestań taki być.
-Daruj sobie- Powiedział tylko i widocznie
wściekły wyszedł, zostawiając mnie samą. Westchnęłam głośno.
Byłam tak rozkojarzona, że zupełnie
zapomniałam, iż zaraz zderzę się ze Stefanem. Ściślej mówiąc przypomniałam
sobie o tym w momencie gdy otworzyłam drzwi, a ktoś wpadł we mnie.
-Przepraszam- Usłyszałam znajomy głos. –Czy
to męska łazienka?- Spojrzałam na drzwi.
-Tak. Ja tylko…-Starałam się wytłumaczyć.
-Problemy z bratem- Rzuciłam i nie czekając na odpowiedź, wyminęłam Stefana
ruszając na lekcje.
***
-Kiedy nasz kraj dołączył do Konfederacji w
1861 roku, wywołało to ogromne napięcie…
Starałam się skupić na słowach nauczyciela, ale coś skutecznie mi to
uniemożliwiało. Ściślej mówiąc ktoś. Otóż Stefan cały czas wpatrywał się w moją
osobę, a ja tylko myślałam, jak delikatnie mu oznajmić, że nie jestem
zainteresowana. Że jedyne na co może liczyć to przyjaźń. Moje rozmyślania
przerwała wibracja telefonu. Ukradkiem wyciągnęłam go z kieszeni.
Bonnie:
Przystojniak gapi się na ciebie.
Westchnęłam cicho i z
niedowierzaniem pokręciłam głową. Nie będzie łatwo, ale jakoś przetrwam ten
dzień.
***
Po szkole jak zawsze udałam się na
cmentarz, do rodziców. Usiadłam na trawie i wyciągnęłam pamiętnik. Teraz tylko
jemu mogę powiedzieć wszystko, co leży mi na sercu.
Drogi pamiętniku,
Jakoś przetrwałam ten dzień. Zostało
tylko spotkanie z Alaric’em. Boli mnie to, że nie mogę być szczera. Ale co by
zrobili moi bliscy? Chyba od razu wysłali do specjalisty. Całe szczęście,
jestem lepszą aktorką niż myślałam. Nikt się nie zorientował. Mam nadzieję, że
tak zostanie. Przynajmniej na razie.
Trzymaj kciuki.
Elena.
Podniosłam wzrok na nagrobek
rodziców. Choć minęło już tyle czasu to dalej było dla mnie trudne. Wiedzieć,
że już ich nie zobaczę. Ale muszę żyć. Oni by tego chcieli.
Niespodziewanie na granicie
przysiadł czarny kruk. Poczułam uścisk w sercu. Tym razem nie będę uciekać,
nawet jeżeli Damon będzie próbował mnie wystraszyć. A wiem, że będzie.
-No dobra- Mruknęłam. -Cześć ptaku.
Ptak tylko wpatrywał się we mnie
wielkimi oczyma. Przełknęłam głośniej ślinę i schowałam pamiętnik z powrotem do
torby.
Zaczęło robić się nieprzyjemnie. Gęsta mgła, która pojawiła się znikąd
pochłaniała wszystko co napotkała. Wkrótce cała okolica była przysłonięta przez
mleczną chmurę. Podniosłam się z miejsca.
-Nie mam ochoty na gierki. Wyjdź i powiedz
czego chcesz- Powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Nie musiałam długo czekać, ponieważ
z nicości wyłoniła się ciemna postać. Skórzana kurtka, czarne jeansy, czarne
włosy powiewające na wietrze i niebezpieczny błysk w niebieskich oczach. Jednym
słowem - Damon.
-Boże, znowu ty?- Zapytałam, krzyżując ręce na
piersi.
-Też się cieszę, że cię widzę- Stwierdził
uśmiechając się złośliwie. Wywróciłam oczami.
-Czego chcesz?- Przeszłam do rzeczy.
-Ja?- Zapytał z udawanym zdziwieniem. –Niczego-
Przybliżył się do mnie. -Po prostu zobaczyłem nową znajomą i chciałem się
przywitać.
-Więc witaj… I żegnaj- Mruknęłam z udawaną
obojętnością, z całej siły próbując uspokoić rozszalałe serce.
Wzięłam głęboki wdech, po czym chciałam go wyminąć. Jednak uniemożliwił mi
to silny uścisk na ramieniu.
-Dokąd to?- Zapytał urażony.
-Wybacz, spieszę się- Odpowiedziałam
automatycznie.
-Pozwól chociaż, że się przedstawię. Tak jak
należy.
Nie wiedziałam, co o tym myśleć.
Damon w miarę miły. To nowość, zwłaszcza dla Damona z wyłączonymi uczuciami. Coś
knuł, miał plan i to mnie przerażało. Ale z drugiej strony… Wcześniej nie
posiadał żadnego destrukcyjnego planu. A jedynie pomysły, które prawie nigdy nie
kończyły się tak jak miały.
-W porządku- Odpowiedziałam w końcu.
-Jestem Damon- Wyciągnął dłoń w moim
kierunku.
Po krótkim zastanowieniu uścisnęłam ją. A on tak jak ostatnim razem, podniósł
moją rękę i delikatnie ucałował jej wierzch. Poczułam gulę w gardle.
-Elena- Wykrztusiłam. –A teraz przepraszam.
Muszę iść- Wyrwałam rękę z jego uścisku i szybkim krokiem ruszyłam do mystic
grilla, na spotkanie z Alaric’em.
Witam wszystkich nowym rozdziałem :)
Wiem, jest prawie identyczny, jak pierwszy odcinek "pamiętników wampirów".
Zmieniłam parę kwestii, jednak niewiele.
W każdym razie chyba nie jest źle.
Chciałam wam bardzo podziękować za komentarze :*
A i na jeden z nich właśnie odpowiem.
Otóż chodziło o to skąd Damon znał imię Eleny w poprzednim rodziale.
Ogólem można to wytłumaczyć w dwojaki sposób.
Pierwszy: Damon jako kruk, podsłuchał jak ktoś tak nazywa Elenę.
I drugi (ten według mnie ważniejszy) Damon spotkał Elenę przed wypadkiem.
Życzył jej wtedy wszytkiego dobrego, żeby odnalazła wszytko, czego pragnie.
Nie będę się szczegółowo rozpisywać na ten temat :P
Mam nadzieję, że pomogłam :)
To chyba wszytko z mojej strony.
Chciałam jeszcze przeprosić za odstępy czasowe między rozdziałami i jeszcze raz bardzo podziękować za komentarze :)
Pozdrawiam serdecznie :) Buziaczki :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)